Jura 2012
Ostatni sezon z Olgą w przyczepce musi być wyjątkowy... dlatego tydzień w Jurze krakowsko-częstochowskiej spędziliśmy w wyjątkowym gronie.... gościnnie jechał z nami Tato :)
poniedziałek 09.07.2012 r.
Gdynia - Wydminy - Olecko - Suwałki [88 km]
Od początku było nietypowo: wyjechaliśmy tylko we dwoje, ja i Filip, w poniedziałek rano z Gdyni, by wieczorem wjechać do Suwałk we czwórkę: Olga, tato i my.
Od kilku dni Olga przebywała u dziadków na wakacjach - musieliśmy więc po nią pojechać.
Wyjazd z Gdyni 04:28!!!! Ledwo wstaliśmy na pociąg o tej porze... ale około południa byliśmy w Wydminach, skąd 35 km do Olecka - a tam czekał na nas fantastyczny obiad, m.in. babka ziemniaczana.
Po krótkiej drzemce, przepakowaniu sakw pod kontem czterech osób ruszyliśmy do Suwałk, bowiem jutro o 04.54 mamy pociąg do Krakowa.
wtorek 10.07.2012 r.
Suwałki - Kraków [18 km]
Spaliśmy u mojej bardzo dobrej znajomej - spaliśmy to za dużo powiedziane, bo noc trwała, bynajmniej dla mnie, niecałe 2 godziny (nie mogłyśmy się nagadać). Rano przez budzące się dopiero ze snu Suwałki udaliśmy się na dworzec.
W Białymstoku mieliśmy przesiadkę do Krakowa. Na miejscu byliśmy po 13. Duszno było. Nieprzespana noc, bardzo wysoka temperatura - ciężko się jechało.
Kraków cudowny. I jak dostosowany do jazdy rowerem!!! Takich ścieżek nie widzieliśmy w żadnym polskim mieście. Sam zjazd z peronu prosto na ścieżkę. Oczywiście w centrum każda ulica z oddzielnym pasem dla jednośladów, ale na obrzeżach nie jest gorzej, bo jak nie ma ścieżki, to zawsze znak ostrzegawczy dla kierowców i niesamowita tolerancja wśród kierowców.
W Krakowie obowiązkowo odsłuchaliśmy hejnału, odwiedziliśmy smoka wawelskiego, zrobiliśmy zakupy w sukiennicach, posiedzieliśmy na rynku.
Spaliśmy w schronisku na Grochowej. Wieczorem poszliśmy nad pobliski zalew - Olga nie byłaby sobą, gdyby z moczenia nóg nie zrobiła kąpieli.
środa 11.07.2012 r.
Kraków - Łazy [52 km]
Pojechaliśmy na Łagiewniki, gdzie spędziliśmy trochę czasu.
Stamtąd już prosto to Jury! Tylko "to prosto" to jakieś 25 km. Niesamowite było to, że kiedy znaleźliśmy się w okolicy Kopca Kościuszki, podjechał do nas Pan Rowerzysta, z którym wczoraj wzdłuż Wisły przejechaliśmy kilka dobrych kilometrów.
No i ten zapalony rowerzysta wywiózł nas swoimi ścieżkami z miasta pokazując jeszcze co nieco - był naprawdę niesamowity. Gdyby nie on, pewnie sam wyjazd zająłby nam dużo więcej czasu.
Kiedy tylko wyjechaliśmy z miasta zaczęło błyskać i padać. Skorzystaliśmy z tej sytuacji i w czasie, kiedy burza szalała nad nami, my ze smakiem zajadaliśmy włoską pizzę, obserwując zbliżające się do lądowania samoloty na lotnisku Balice.
Z pełnymi brzuchami i już na rześkim powietrzu - po burzy - udaliśmy się w stronę Doliny Będkowskiej. Widoki super.
Około 21 dotarliśmy na miejsce - śpimy w Łazach. Przejazd przez Dolinę bardzo nam odpowiadał, ale wyjazd z niej był zabójczy.... dosłownie!
czwartek 12.07.2012 r.
Łazy - Domaniewice [52 km]
Postanowiliśmy nigdzie się nie spieszyć - więc wyspani, powolutku zebraliśmy się i po przejechaniu 2 km zrobiliśmy przerwę - ale tylko dlatego, że zaczęło padać, tak nagle i dość mocno, ale na szczęście równie nagle przestało.
Początkowo udaliśmy się do Ojcowa.
Tam ruiny zamku, pstrąg "pod nietoperzem", kaplica na wodzie.
Potem Piaskowa Skała.
A później zmieniliśmy nieco trasę.
Nie jechaliśmy przez Olkusz, ale przez Wolbrom do Domaniewic, gdzie mieliśmy kolejny nocleg.
Akurat na sam koniec - dosłownie ostatnie 2 km - złapał nas deszcz.
Pięknie tutaj. Skałki i górki - kręcąc naprawdę to się czuje.
piątek 13.07.2012 r.
Domaniewice - Rzędkowice [40 km]
Rano ten sam scenariusz - bez pośpiechu. Pogoda sprzyjająca, żadnego deszczu, żadnego upału.
Kierowaliśmy się na Ogrodzieniec.
Drugie śniadanie zjedliśmy w Ryczowie. A potem bardzo długa przerwa w Podzamczu.
Zamek bardzo ładnie położony i robi wrażenie - ale niestety cały ten "kolorowy jarmark" dookoła psuje klimat.
Z Podzamcza kierowaliśmy się na Rzędkowice, jechaliśmy pobocznymi drogami, więc nieco czasu nam to zajęło.
A kiedy wjechaliśmy do Rzędkowic zaczęło padać - deszcz w Jurze jakoś tak przyjaźnie nas traktuje.
sobota 14.07.2012 r.
Rzędkowice - Złoty Potok [34 km]
Rano wydawało się, że jest zimno i będzie padało cały dzień. Jednak zanim wyjechaliśmy, rozpogodziło się. Sam wyjazd nieco się przedłużał - Filip musiał naprawić moje przerzutki.
Rozregulowały się i najlżejsza nie działała, a bez niej wyjątkowo ciężkie były podjazdy!
Zajechaliśmy do Bobolic i Mirowa - kolejne zamki.
Ten w Bobolicach bardzo ładny, ale z daleka, z bliska zbyt wycackany. A poza tym trzeba uważać na duchy.
Z Mirowa kierowaliśmy się na Niegową, a stamtąd na Złoty Potok.
Droga świetna, przez cudowny las - aczkolwiek pełen "ślepaków", zaatakowały nas wszystkich bardzo zaciekle!
niedziela 15.07.2012 r.
Złoty Potok - Częstochowa [41 km]
Złoty Potok opuściliśmy z pewną ulgą - nocleg nie należał do najlepszych.
Kierowaliśmy się na Siedlec, Krasawę - droga bardzo fajna, choć nawierzchnia średnio nadawała się na nasze opony.
W Zrębicach zrobiliśmy przerwę na lody, a potem czarnym szlakiem przez las do Olsztyna. Szlak ciekawy, ale dość ciężko jechało się, bo miejscami niezła piaskownica.
Olsztyn - tam są chyba najładniejsze ruiny zamku. Spędziliśmy spoko czasu siedząc na skałkach i podziwiając widoki, bo było na co patrzeć. Poza tym nie spieszyło się - cel podróży, Częstochowa na wyciągnięcie ręki.
Pan, u którego zostawiliśmy rowery, by ich nie ciągnąć na górę (sam nam zaproponował), polecił obiad w Zaciszu. Zjedliśmy więc domowy - dosłownie - niedzielny obiad, był nawet kompot :)
A potem już właściwie cały czas z górki jechaliśmy do Częstochowy, która w ogóle nas nie zachwyciła. Jedynie okolice Jasnej Góry czyściutkie i bardzo ładne.
poniedziałek 16.07.2012 r.
Częstochowa - Gdynia [14 km]
Cóż wszystko co piękne kiedyś się kończy. Rano, wyspani i czyści udaliśmy się na dworzec i po 10 godzinach jazdy pociągiem byliśmy w Gdyni.
Sama podróż powrotna przebiegała bardzo spokojnie - bez przesiadek i bez tłumu. Można powiedzieć, że jakoś powoli, ale na szczęście widać zmiany na lepsze, jeśli chodzi o podróżowanie z rowerami polskimi kolejami :)
Wyświetl większą mapę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz