niedziela, 21 lipca 2019


Green Velo

GÓRY ŚWIĘTOKRZYSKIE 2016

 

Od kilku lat rower jest naszym nieodzownym kompanem wakacyjnych wyjazdów. To takie nasze rodzinne uzależnienie. Ciężko nam wyjechać zostawiając jednoślady w domu, bo chociaż są różne sposoby spędzania czasu, rower jest bezkonkurencyjny. W tym roku nie mogło być inaczej.   

 

Tak naprawdę pomysł na kierunek rowerowej podróży to żaden problem. Właściwie można pojechać WSZĘDZIE. Nasz tegoroczny wybór padł na dość "modny" w tym sezonie szlak Green Velo. 

 

 

Byliśmy bardzo ciekawi, zarówno miejsc i ludzi wschodu, jak też samej infrastruktury szlaku, bo różnorodność opinii, z jakimi się spotkaliśmy, była zaskakująca. 
Ze względu na okoliczności - Ania z Gają w brzuchu oraz załamanie pogody - udało nam się w tym sezonie eksplorować odcinek:  Końskie - Sandomierz (przejechanych około 240 km).

T E R E N  -  D R O G A

Green Velo to długo wyczekiwany szlak rowerowy. Można dużo o tym przeczytać, a opinii jest tyle, co ludzi. Często oceniają także ci, którzy szlaku nie mieli okazji poznać z perspektywy siodełka. My postanowiliśmy po prostu sami doświadczyć, nie kierując się opisami i sugestiami.  Nie mieliśmy w głowie żadnych oczekiwań, poza bezpieczną drogą. Być może dlatego nie przeżyliśmy rozczarowań, a wręcz niejednokrotnie miłe zaskoczenie. 


Przede wszystkim oznaczenia szlaku są bardzo czytelne. Zgubiliśmy się chyba tylko jeden raz, ale to wynikało z naszej nieuważności. 



Spokojnie można jechać bez wspomagania się mapami, które są dostępne w każdym punkcie Informacji Turystycznej na trasie. W ogóle sporo materiałów dotyczących miejsc z danego regionu, ciekawych pod kątem kulturowym i historyczny, czy po prostu widokowym można otrzymać (bezpłatnie), łącznie z "paszportem", w który wbija się pieczątki w różnych  atrakcyjnych miejscach na szlaku.


Nawierzchnia również bez zarzutu. Oczywiście nie oczekiwaliśmy wylanego asfaltem pasma tylko dla rowerów na całej długości trasy, chociaż takie odcinki się zdarzały. Głównie szlak przebiegał przez ścieżki rowerowe wzdłuż ulicy, przez rzadko uczęszczane drogi publiczne oraz przez drogi gruntowe, przeważnie utwardzone, prowadzące przez lasy, pola czy też sady pełne jabłek. 
Najważniejsze, że na całym przejechanym przez nas odcinku Green Velo, zdecydowanie przeważała trasa, która była wyłączona całkowicie z ruchu pojazdów silnikowych lub o naprawdę niewielkim natężeniu ruchu.


Jedynym minusem był 10 km odcinek z miejscowości Klimontów do Jachimowic, który prowadził drogą wojewódzką, bardzo ruchliwą i do tego z kiepską nawierzchnią (dziura na dziurze oraz koleiny).

Jeśli chodzi o stopień trudność terenu, to ciężko być obiektywnym. Wiadomo, że każdy z nas ma inną granicę wytrzymałości, inną kondycję fizyczną i inaczej rozumuje pojęcia: łatwo - trudno, poza tym dochodzi również obciążenie z jakim się podróżuje.


My w tym roku mieliśmy wyjątkowo dużo rzeczy. Olga jechała po raz pierwszy z obciążeniem (tył), Ania po raz pierwszy z sakwami nie tylko z tyłu, ale również z przodu i Gają w brzuchu, a Filip... jak zawsze z obciążeniem kompletnym plus załadowana przyczepka z Igą na pokładzie. 
Podjazdy nie były specjalnie strome, ani długie, ale trochę ich napotkaliśmy. W końcu jakby nie było to GÓRY :)
 


Momentami było ciężko. Oczywiście najbardziej zmęczona była Ania, ale chyba nikogo to nie dziwi... ;)


M i e j s c a      O b s ł u g i     R o w e r z y s t ó w
Bardzo ciekawym pomysłem na trasie są tzw. MOR-y. Są to przystanki zlokalizowane mniej więcej co 10 km, jednolicie oznakowane, wyposażone w ławki, wiaty, stojaki rowerowe, tablice informacyjne, kosze na śmieci, czasem toalety i place zabaw. Często znajdujące się w atrakcyjnych miejscach. 



M i e j s c a     P r z y j a z n e     R o w e r z y s t o m
czyli rekomendowane obiekty (noclegowe, gastronomiczne, usługowe) świadczące usługi dedykowane rowerzystom.
Prawdę mówiąc odcinek, który przejechaliśmy, nie miał bogatej bazy turystycznej. Oczywiście miasta (Kielce, Sandomierz) oraz miejscowość typowo "sezonowe" (Selpia, Borków, Raków, Chańcza, Ujazd) miały do zaoferowania knajpki z jedzeniem, budki z lodami czy noclegi. Ale nie było tego za wiele. Być może jeszcze nie ma takiej potrzeby, bo szlak dopiero zaczyna swój żywot.

N A T U R A 

Jak nazwa regionu sugeruje - Góry Świętokrzyskie - płasko tu nie jest. Oczywiście ścieżka nie przebiega przez samo serce gór, ale krajobraz jest bardzo malowniczy. Teren jest mocno zalesiony, ale przecinany wielobarwnymi polami. Uroku dodają napotkane jeziora, które mocno oblegane są przez turystów.  
W okolicach Sandomierza  sosny coraz częściej ustępują miejsca drzewkom owocowym. Sady z dojrzewającymi jabłkami to widok powszedni. 

M I A S T A

Odcinek Końskie - Sandomierz przebiega głównie przez tereny zalesione, niewielkie miejscowości, pola i sady. Z większych miast po drodze mija się Kielce i Sandomierz.


K i e l c e 
Ogólnie bardzo nie lubimy wjeżdżać do miast. Wiąże się to przeważnie z długimi, nudnymi przedmieściami. Tak było i tym razem. Ścieżka wzdłuż bardzo ruchliwej ulicy. Gwar, spaliny - nic przyjemnego. 
Starówka jednak dość urocza.  Można smacznie zjeść, dzieci mogą pobiegać na rynku, można posiedzieć przy fontannie i posłuchać odgłosów miasta. 
Bardzo ładnie prezentuje się również deptak główny -czyli jedna z najdłuższych ulic w Polce,  ulica Henryka Sienkiewicza. 
Najbardziej zachwyciło nas jednak to, co zastaliśmy przy wyjeździe - Kadzielnia. 
A potem droga w stronę Sandomierza, prowadząca przez tereny leśne, doskonale zagospodarowane pod kątem rekreacyjnym.

S a n d o m i e r z 
Bardzo przyjemne miasto. Pięknie położone i zadbane, klimatyczne. Na pewno będąc tam warto zobaczyć rynek (mają tam pyszne lody) z Ratuszem, Brama Opatowską, Zamek, Podziemną Trasę Turystyczną, Wąwóz św. Jadwigi. A zjeść warto w Bistro Podwale :)

L U D Z I E

Green Velo w Świętokrzyskim zdecydowanie godne polecenia, a wisienką na torcie są mieszkańcy. Jak zawsze mieliśmy szczęście poznać wiele wspaniałych osób. Naszym zwyczajem spaliśmy głównie w namiocie, który rozbijaliśmy u napotkanych ludzi. Byli tacy, którzy sami proponowali nam kawałek swojej ziemi. Tacy, którzy potrafili spędzić z nami godziny na rozmowach. Tacy, którzy rowerowo odprowadzali nas na szlak. 
Ludzie, których spotykamy zawsze są dla  nas dopełnieniem miejsc, jakie poznajemy i niezwykle doceniamy ich obecność.



Nie jesteśmy zwolennikami generalizowania, więc nie stwierdzimy jeszcze, że Green Velo to świetny projekt, bo przejechany przez nas kawałek jest naprawdę niewielką częścią całości.
Niemniej po tym, czego doświadczyliśmy, jesteśmy pewni, że chcemy dokończyć przygodę na tej najdłuższej trasie rowerowej w Polsce, bo jeśli dalej będzie jak tu, to naprawdę warto.
Odcinek Góry Świętokrzyskie i Okolice polecamy każdemu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz